Strony

środa, 19 kwietnia 2017

Od Zaina cd. Brooke

Zaproponowałem Brooke miejsce w autobusie. Pokręciła głową, stwierdzając że woli postać. Wzruszyłem ramionami i usiadłem, opierając głowę o szybę, na której pojawiły się pierwsze krople deszczu. Nie spałem całą noc, pomijając poszczególne momenty gdy to na chwilę udało mi się przymknąć powieki i zapomnieć o tym jak bardzo piździło w magazynie. Nie dość, że muszę pilnować przeziębionej dziewczyny to jeszcze sam się rozłożę i będzie dokładnie tak jak powiedziała poprzednio Brooke. Nie dałbym jej tej satysfakcji.
-Tylko nie zaśnij - usłyszałem nad sobą również zaspany głos dziewczyny.
Przetarłem oczy, kręcąc głową w zaprzeczeniu.
-Wcale nie śpię - uniosłem oczy do góry. Brooke w końcu zdecydowała się usiąść naprzeciwko mnie. Oparła dłonie na udach. Spojrzałem na nią, gdy odwróciła głowę, patrząc zza okna, po którym zaczęły spływać krople coraz mocniej padającego deszczu.
-Znowu pada - powiedziała zrelaksowana - Nie zamierzam znowu być cała mokra - z powrotem zwróciła na mnie spojrzenie.
-Byłabyś wspaniałą miss mokrego podkoszulka - posłałem jej złośliwy uśmiech, poruszając brwiami. Wykonała niebezpieczny ruch dłonią, w której miała paczkę chusteczek. Zakryłem twarz, myśląc, że w przeciągu sekundy oberwę. Jednak chyba obydwoje byliśmy zbyt zmęczeni nietypową nocą w supermarkecie. Szczerze powiedziawszy, mógłbym w tym autobusie oddać się snu. Było tu ciepło, a ludzi tyle co nic. Jednak zważywszy na to, że za chwile wysiadamy, walczyłem z opadającymi powiekami. Całkowicie inaczej wyglądała Brooke, która pomimo przeziębienia które ją trzymało, wyglądała na mniej zmęczoną niż ja.
Droga minęła nam w ciszy, która nie okazała się zbyt męcząca. O dziwo, podczas naszej powrotnej podróży, nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Aż dziwne, zważając na fakt, że ostatnio zawsze coś się dzieje. Wstałem na nogi, rozpoznając już okolicę. I tak z przystanku do akademii był kawałek, który w zależności od pogody, przejdziemy susi bądź w połowie mokrzy.
-Chodź, śpiąca królewno - Brooke posłała mi niechętne spojrzenie i mruknęła cicho pod nosem.
Stanąłem w dali, opierając się blisko wyjścia z pojazdu i wlepiłem wzrok w personę Brooke. Westchnęła, podchodząc bliżej i wyglądając przez okno. Nadal padało. Autobus zatrzymał się,  my wysiedliśmy, oglądając się za czerwonym olbrzymem. Spojrzałem na zegarek.
-Ile do treningu?
-Jeszcze sporo, ale... - zastanowiłem się. Brooke patrzyła wyczekująco - Może odpuścimy sobie treningi? Znaczy ty i tak siedzisz w pokoju, więc nie masz większego wyboru. A ja... 
-Lenistwo... - dokończyła, uśmiechając się. Przewróciłem oczami, gdy na mojej twarzy z każdą chwilą pojawiał się szerszy uśmiech.
-Chodźmy zanim zaczniesz mi wypominać dzisiejszą, drastyczną pobudkę - schowałem dłonie w kieszenie kurtki i żwawym krokiem ruszyłem ku akademii z Brooke u boku.
-Nie martw się, nie zapominam takich rzeczy. A co do treningu... to również będę wypominała ci do końca - uśmiechnęła się.
-Po prostu wycieka ze mnie entuzjazm - odwzajemniłem gest.
-Czyżbyś stracił uciechę z życia? Niemożliwe - trąciła mnie w ramię. Odwróciłem głowę, spoglądając na nią z góry.
-Jestem niewyspany, głodny i przemarznięty... ale na dalszy dzień nadal mam pomysł. Nie martw się. Łatwo się mnie nie pozbędziesz.
-A już myślałam, że zamkniesz się w swoim pokoju...
-Ej, w depresje nie popadam, spokojnie - zaśmiałem się, widząc złośliwe spojrzenie dziewczyny - Przyjdę do ciebie z całą obstawą - mruknąłem, widząc tylko jak Brooke posyła mi pytające spojrzenie, na które tylko wzruszyłem ramionami.

*w akademii*
Zapukałem do drzwi dziewczyny. Chciała żebym nie wchodził jak do siebie, więc dobrze. W końcu będzie miała dość co pięciominutowego stukania w drzwi. Świetna taktyka, Zain.
-Czy ty potrafisz usiedzieć w jednym miejscu choć przez chwilę? - Brooke siedziała na łóżku, przebrana, odświeżona i opatulona kołdrą. Z szerokim uśmiechem wszedłem do środka.
-Mam to co potrzeba na zimne poranki dla takich chorowitych jak ty - uniosłem paczkę ciasteczek, nieruchomiejąc z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Kilka z nich zdążyło już zniknąć w mojej buzi - Film? - zaproponowałem, siadając na podłodze i opierając brodę z maślanym spojrzeniem o łóżko przed Brooke.

Brooke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz