Strony

wtorek, 11 kwietnia 2017

Od Zaina cd. Brooke

Na początku Mori próbowała narzucić mi swoją wizję ćwiczeń, skutecznie utrudniając cokolwiek, a potem robiąc totalnie nie to o co ją prosiłem. Pewnie, bo niby dlaczego mam się słuchać swojego właściciela? To natomiast spotykało się z rozbawieniem ze strony Brooke, która dowalała mi w każdym błędzie, ruchu i sytuacji. A na usprawiedliwienie rzucała tylko niewinne spojrzenie i słodki uśmiech.
Jednak z chwilą, kara zaczęła coraz lepiej współpracować, aż w końcu mogłem pokazać parze kilka ćwiczeń. Dla Morrigan była to szansa na popisanie się. Przez ostatni czas ćwiczyliśmy same skoki, co po jakimś czasie zaczęło jej nie odpowiadać. Toteż rozgrzewka była niezwykle bogata w wszelkie możliwe do zrobienia przez karą popisy. Zresztą i Tikani pokazała swoją jak najlepszą stronę z punktu widzenia ujeżdżenia. Może i nie znam się jakoś wielce, ale zaimponowała mi samym chodem bocznym. Myślałem, że będzie trudniej z tymi całymi ćwiczeniami, które dokładnie rozplanowałem, ale jak widać po rezultatach, nie mogła wyjść źle. A nawet, oglądając to w późniejszym czasie czułem, że to jeden z najlepszych projektów jakie zrobiłem. Zrobiliśmy.
Ostatnia figura była bardziej na rozluźnienie. Jednak z perspektywy kamery wyglądało to świetnie, dlatego nie omieszkałem namawiać Brooke do jego wstawienia. Zresztą, wcale nie musiałem. Chyba po raz pierwszy zgadzała się ze mną całkowicie.
Zszedłem z konia, chwytając z zadowolonym uśmiechem statyw.
-A jednak nie było tak źle - odezwałem się do podjeżdżającej na Tikani Brooke.
Uśmiechnęła się, kiwając głową. Spojrzałem na nią wyczekująco, gdy ta puściła wodze swojego wierzchowca i oparła się dłońmi o swobodnie zwisające uda. Lustrowała mnie oczami, oczekując wytłumaczenia, dlaczego patrzę na nią tak przenikliwie.
-Oczekujesz czegoś? - uniosła brew do góry, kątem oka obserwując Mori, która stała grzecznie w miejscu nieopodal mnie.
-Nie wiem, chociażby małego pochwalenia? Typu Zain, to był na prawdę wspaniały pomysł! - uśmiechnąłem się szeroko, niezbyt długo czekając na reakcję ze strony dziewczyny, która parsknęła śmiechem, rozbawiona - Dobra, to chociaż małe gratulacje z twojej strony - przewróciłem oczami, widząc jak Brooke posyła mi błagalne spojrzenie.
-Dobrze to wymyśliłeś, pasuje? - zeszła z Tikani, chwytając za wodze i podchodząc bliżej mnie.
-Bardziej emocji nie musisz już okazywać - zrobiłem obojętną minę. Brooke uniosła kąciki ust w złośliwym uśmiechu. Prychnąłem, udając obrażonego.
-Oj, Zainuś... Chyba mi się tutaj teraz nie obrazisz - zamrugała oczami, głaszcząc swoją klacz po chrapach. Ta natomiast delikatnie muskała jej dłoń w podziękowaniu.
Bardzo śmieszne. Zrobiłem krzywą minę, posyłając ją dziewczynie. Zawołałem Morrigan, która odwróciła w moją stronę głowę i podeszła bliżej, widocznie chcąc wrócić z powrotem na padok. Zasłużyła. Zdjąłem jej siodło i ogłowie, wpadając jeszcze na jeden pomysł. Skoro w tym chodzi też o element naturalny to czemu by nie wsadzić Brooke na oklep? Uśmiechnąłem się tajemniczo w stronę dziewczyny, która popatrzyła na mnie kątem oka.
-Pozwolisz? - zawołałem, gładząc karą po szyi.
Usłyszałem tylko ciche westchnięcie i odwróciłem się w stronę podchodzącej wraz z klaczą towarzyszki.
-O co chodzi? - spytała z podejrzliwością.
-Wskakuj - ruchem głowy wskazałem na grzbiet Mori. Przez chwilę rzeczywiście czułem się jak wariat, gdy Brooke zwróciła na mnie swoje oczy, mówiące o tym jak bardzo jej ten pomysł nie podpadł.
-Konia się boisz? Przecież nie gryzie - popchnąłem ją delikatnie w stronę Mori.
-Ale... - nie dokończyła, gdyż złapałem jej dłoń i położyłem na kłębie klaczy, która pod wpływem obcego dotyku podniosła głowę i odwróciła w naszym kierunku uszy.
-Mam cię sam tam wsadzić czy sama się podniesiesz? - przerwałem jej. Prychnęła cicho pod nosem i zgrabnie wskoczyła na grzbiet mojego konia. Tikani z zaciekawieniem patrzyła na wszystko z boku.
-Idealne ujęcie, tylko... weź postaraj się o to aby ktoś chociażby się uśmiechnął jak to zobaczy - dziewczyna przewróciła oczami i wyciągnęła ręce, wskazując na spokojną Morrigan. Chyba polubię ten jej sztuczny, szczery uśmiech - Dobra, idziemy Mori - zawołałem do klaczy, specjalnie ignorując zaprzeczenia Brooke. Wysunąłem dłoń w kierunku Tikani, która ostrożnie ją powąchała, a gdy byłem pewny, że nie ucieknie, złapałem za wodze siwej arabki. Uśmiechnąłem się na widok towarzyszki, która chwyciła się dłońmi czarnej grzywy i posyłała mi spojrzenie, mówiąc o nadchodzącej zemście.
-Rozumiesz znaczenie słowa nie zgadzam się? - Mori ze spuszczoną głową, równo szła u mojego boku z Brooke na grzbiecie. Grzeczna dziewczynka. Wzruszyłem ramionami na słowa dziewczyny.
-Uznajmy, że obecnie nie ma go w moim słowniku. To co? Szybkie ogarnięcie koni i oglądamy nasz wysiłek - uniosłem do góry kamerę, szybko zmieniając temat - Przydałaby się ciepła herbatka dla pani, coś tak przeczuwam - zwróciłem się do Brooke.

Brooke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz