Strony

niedziela, 9 kwietnia 2017

Od Isabelle cd. Harry`ego

Widziałam jak Niall podchodził z papierowym talerzykiem w naszą stronę. Położył wskazujący palec na ustach i szeroko się uśmiechnął. Uniosłam delikatnie kąciki ust, z powrotem zwracając spojrzenie na nieświadomego zagrożenia Harry`ego, który zajęty był jedzeniem i rozmawianiem. Nie mogłam się nie zaśmiać widząc zdezorientowaną minę chłopaka, który podniósł do góry ręce, siadając cały sztywny na krześle. W tym samym czasie jego przyjaciel zniknął szybko za drzwiami stołówki. Odłożyłam widelec, zakrywając dłonią uśmiech, który sam cisnął mi się na twarz.
-To nie jest śmieszne - Harry spojrzał na mnie z najbardziej poważną miną jaką chyba tylko potrafił.
-Wcale? - w tym momencie nie udało mi się powstrzymać śmiechu. I za to bita śmietana znalazła się również na mojej twarzy. Odchyliłam usta, zamykając oczy i słysząc jak Harry zaczyna rechotać.
-Teraz rzeczywiście to jest śmieszne - spojrzałam na niego spod byka, mrużąc oczy.
Ach tak? Szykuj się na odwet. Zrobiłam niewinną minę i nałożyłam trochę sałatki warzywnej na widelec. Wstałam i rzuciłam w niego. Warzywa znalazły się na bluzce chłopaka.
-Mnie się nie smaruje śmietaną - rzuciłam w jego stronę i energicznym ruchem się odwróciłam, po chwili znikając podobnie jak Niall za drzwiami stołówki.
-Hej! - usłyszałam tylko zbyt spóźnioną reakcję Harry`ego, który prawdopodobnie wstał od stolika i ruszył moim śladem.
Minęłam szybko idących jeszcze w stronę stołówki ludzi. Co jak co, ale nie zamierzam być po raz kolejny obrzucona jedzeniem. Szczerze mówiąc, to dziwię się sobie samej. Nigdy nie byłam tak wyluzowana, a tym bardziej na samym początku. I przy obcych ludziach, choć osobę Harry`ego spotkałam nie jeden raz. Stanęłam przy drzwiach, kładąc dłoń na klamkę i odwróciłam się w przeciwną stronę. Ani widu ani słychu. Możliwe, że jest aż tak zrezygnowany?
Wyszłam  na zewnątrz, kierując się w stronę najbardziej optymalnego miejsca, które pierwsze przyszło mi do głowy - stajnia. Przemknęłam się po cichu do środka, będąc teraz wręcz pewna, że mam spokój. A jednak zanim zdążyłam unieść wzrok, zostałam ochlapana zimną wodą. Odruchowo odsunęłam się do tyłu, słysząc znajomy śmiech. Styles!
-Przecież mieliśmy wyrównane rachunki - spojrzałam na niego, machając koszulką do przodu i do tyłu.
-Teraz owszem - złapał się pod boki z szerokim uśmiechem. Wymachnęłam mokrymi dłońmi w jego stronę. Krople wody znalazły się na jego twarzy. Odsunął się lekko spłoszony - Dobra, koniec!
-Niegrzecznie tak śledzić drugą osobę - uniosłam brwi, oglądając straty. Mokra bluzka, spodnie w miejscu lewego uda... Dobrze, że chociaż nie jest zimno. Choć Harry wyglądał nie lepiej. Bita śmietana nadal utrzymywała się na jego policzku, a bluzka... Cóż, miejmy nadzieję, że trafi od razu do kosza na pranie.
-Mam świetny pomysł - odezwał się i gestem wskazał budynek z pokojami uczniów - To będzie zemsta na Horanie, ale musisz mi pomóc - złączył swoje dłonie, czekając na moją reakcje.
-Po tym jak woda z wiadra znalazła się na mojej bluzce? - skrzyżowałam ręce, unosząc kąciki ust w złośliwym uśmiechu - Spróbuj mnie przekonać.
-Ja nie wypominam ci zdrady... Trzeba było mnie ostrzec przed Niallem. Zresztą... gdyby nie wpadł na pomysł z bitą śmietaną być może byłabyś teraz sucha. I ja przy okazji - pokręcił głową - A widzisz. To wszystko przez niego - stwierdził z poważną miną. Uśmiechnęłam się, przewracając oczami.
-Więc co wymyśliłeś? - chłopak obejrzał się dookoła z tajemniczym uśmiechem. Jego wzrok dopiero po chwili padł na to samo wiadro, z którego woda znajdywała się na naszej dwójce.
-Zrobimy mu prawdziwe łóżko wodne. Pokażę mu co to znaczy wojna. Jedzenie jest przestarzałe. Lepsze są poduszki! - uniósł ręce do góry w triumfalnym śmiechu. Energicznym krokiem skierowaliśmy się w stronę pokoju przyjaciela Harry`ego. Widocznie i tutaj będę miała walkę na pierze. Dokładnie tak samo jak w domu.
~~~
Nie wiem jakim cudem udało się Harry`emu otworzyć drzwi od pokoju Nialla, ale jak gdyby nic, chłopak wszedł do środka, na sam początek rozglądając się dookoła. Upewnił się czy nikogo nie ma w środku, po czym wpuścił mnie i zamknął za sobą drzwi.
-Jesteś pewny, że zdążysz? - weszłam do łazienki. Harry otworzył szufladę biurka, grzebiąc w niej i widocznie usilnie czegoś poszukując.
-Ja mam nie zdążyć? - prychnął, unosząc do góry paczkę z balonami.
Dopiero teraz zrozumiałam co miał na myśli, mówiąc łóżko wodne. Pokiwałam głową, łapiąc rzucone w moją stronę balony. Otworzyłam paczkę, kątem oka patrząc na poczynania Harry`ego. Przygryzł wargę, uśmiechając się coraz szerzej. Niemożliwe, ile radości potrafi dać taki odwet.
-Nie nudzi wam się ciągłe dogryzanie? - spytałam znienacka, gdy chłopak oparł się o framugę drzwi do łazienki. Podałam mu balonik wypełniony wodą.
-Satysfakcją dla mnie jest widok przegrywającego Nialla. Choć wkurza mnie świadomość, że za jakiś czas będzie mi chciał się odwdzięczyć - pokiwał głową w boki - Ale od tego jest przyjaciel.
-I tak od małego?
Harry kiwnął głową potwierdzając. Spuściłam wzrok z uśmiechem, napełniając wodą kolejny balonik.
-Moglibyście zrobić z tego challenge - przykryłam wszystko kołdrą.
-Obawiam się, że nie byłby to dobry pomysł. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić nas jako czterdziestoparoletnich mężczyzn, którzy nawzajem robią sobie psikusy. Chociaż...? - obydwoje odwróciliśmy głowy w stronę drzwi zza których dobiegł cichy szelest. Harry chwycił poduszki w ręce, rzucając je do szafy i zaraz potem sam wchodząc do niej. Zanim zamknął drzwi, położył palce na ustach, które wykrzywiły się w szerokim uśmiechu.
Niall wszedł do środka, nie zauważając mnie stojącej zaraz za rogiem i nieświadomy niczego opadł na swoje łóżko. Balony spełniły swoją rolę i pękły. Cała woda rozlała się, wsiąkając w pościel i zarazem ubrania chłopaka, który jak poparzony odskoczył na bok. I tym sposobem cała trójka była mokra, choć moje ubrania zaczęły już powoli schnąć. W tym czasie z szafy wybiegł Harry i rzucił w przyjaciela poduszkami. Oczywiście, po chwili i ja dostałam w ramię. Chwyciłam w dłoń jedną i chciałam oddać Harry`emu, który jednak uchylił się od ciosu. Poduszka uderzyła w twarz Horana.
-Dobrze! - szczęśliwy Harry rzucił się na przyjaciela. Po chwili nastąpiła walka na śmierć i życie.
Uśmiechnęłam się szeroko, widząc dwójkę dorosłych dzieci. Niestety, Niall nie przeżył ataku i spadł na podłogę. Harry stanął na łóżku, widocznie nie przejmując się wodą.
-Wygrałem! - uniósł do góry ręce z trzymanymi jeszcze poduszkami w dłoniach.
Podniosłam jedną z ziemi i rzuciłam ostatni raz, trafiając w policzek Harry`ego. Usiadł na łóżku zaskoczony. W tym czasie Niall wstał i owinął go kołdrą.

Harry?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz