Strony

wtorek, 11 kwietnia 2017

Od Harry'ego cd. Isabelle

Nawet nie zorientowałem się kiedy Niall zdążył owinąć mnie kołdrą, a po chwili leżałem na podłodze zwinięty w naleśnik, a Horan przytrzymywał mnie kolanem, żebym zbyt łatwo się nie podniósł. 
- To jest nie fair! Teraz jestem bezbronny! - jęknąłem, próbując wyjąć rękę z ciasno zwiniętej kołdry. 
- Tym razem wygrałeś Styles, ale czekaj na rewanż. Pamiętaj, że i tak jest dwa do jednego. - Wyszczerzył się, po czym wreszcie pozwolił mi się uwolnić.
- Już niedługo Horan, niedługo - szepnąłem mierząc go wzrokiem.
Szybko ewakuowaliśmy się z jego pokoju, bo w końcu ktoś to musi posprzątać, a raczej nie byliśmy do tego zbyt chętni. Dopiero opuszczając pomieszczenie zauważyłem, że Niall wygląda jak mokry kurczak, a wszystkie pióra z poduszki dokładnie obkleiły całe jego ciało. 
- Wiesz co? - Odezwałem się do Isabelle, gdy zamknąłem za nami drzwi. - Wykonaliśmy dobrą robotę - dodałem z szerokim uśmiechem i przybiliśmy sobie piątki. 
- Czy teraz również jestem wmieszana w waszą wojnę? - Zmarszczyła brwi.
- Tak.
- Cholera - mruknęła, jednak po chwili zaczęła się śmiać.
- Nie martw się, Niall nie zrobi ci nic złego, ale... coś może zrobić. Nigdy nie wpuszczaj go do swojego pokoju, nigdy! Kiedyś zostawiłem go samego u mnie, a gdy wróciłem ten jak gdyby nigdy nic wyszedł. Wiedziałem, że coś się stało, ale już nie chciało mi się domyślać co, w końcu było dość późno. Wiesz co ten dupek zrobił? Rozkręcił słuchawkę prysznicową i wrzucił do niej kostkę rosołową! Moje włosy przez tydzień pachniały zupą, bo ciężko było pozbyć się tego zapachu.. ej.. - przerwałem, widząc jak na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech - to wcale nie było śmieszne.
- Okej - powiedziała, przybierając poważny wyraz twarzy - to nie było ani trochę śmieszne. 
- A tak poza tym.. jak ci się tu podoba? - spytałem zmieniając temat.
- Nie sądziłam, że tak szybko się tu odnajdę, a co dopiero, że pierwszego dnia będę z kimś rozmawiać więcej niż tylko cześć, jestem Isabelle, jestem tu nowa. - Uśmiechnęła się.
- Do usług! - Wykonałem teatralny ukłon. 
Odprowadziłem Isabelle do jej pokoju, a sam poszedłem szybko się przebrać, bo za pół godziny zaczynam kolejny trening. Nadeszła pora na cross, a Rainbow Dash raczej nie lubi takich klimatów, a z faktu, że Niall w tym samym czasie ma trening ujeżdżenia, co moja klacz wręcz uwielbia, zawsze się zamieniamy. Z początku klacz Horana za mną nie przepadała i musiałem się sporo z nią napracować, chociaż i tak przy każdej najmniejszej okazji, stara się mnie zrzucić. 
~~*~~*~~
Nie mam zielonego pojęcia, co ten idiota nagadał klaczy, ale odkąd tylko na nią wsiadłem, za wszelką cenę próbowała się mnie pozbyć ze swojego grzbietu. Takim oto sposobem wracam do swojego pokoju cały mokry i pokryty od stóp do głów błotem, bo przecież najlepsze miejsce do zrzucenia jeźdźca jest tam, gdzie najbardziej się ubrudzi. 
Wróciłem do siebie i szybko ogarnąłem, chcąc zdążyć na kolację. Dzisiaj będzie pizza! Już mogę umierać. Zbiegłem szybko po schodach, a gdy wszedłem na stołówkę, poczułem zapach mojego ukochanego dania. Ustawiłem się w kolejce i odbierając tackę z posiłkiem, rozejrzałem się po stołówce, w celu znalezienia jakiegoś miejsca. Odszukałem wzrokiem stolik, przy którym siedziała Isabelle, a obok niej dosiadł się właśnie Niall. O nie, nie będziecie spiskować na moimi plecami!
- A co tu się wyprawia? - Spytałem, siadając przy ich stoliku.
- Wbrew pozorom nic. - Wyszczerzył się Horan. - Jeszcze.
- Mhm - mruknąłem, po czym zwróciłem się do Isabelle - A ty nie zapominaj, że jesteśmy w jednej drużynie. 
~~*~~*~~
- Isabelle? - spytałem wchodząc do pokoju dziewczyny.
Niestety nie zastałem jej tam, jednak już po chwili z łazienki wychyliła się jej postać. Miała mokre włosy, a w ustach trzymała szczoteczkę do zębów.
- Coś się stało? - wydukała, wyjmując szczoteczkę z buzi.
- Nudzi mi się. - Wzruszyłem ramionami.
- Jeżeli znowu chcesz mnie wkręcić w jakieś niecne plany.. to chyba się wycofam. - Uśmiechnęła się i znowu zniknęła za drzwiami łazienki. 
Po chwili spod biurka wybiegł pies Isabelle, Brittany jeżeli dobrze pamiętam. Przez chwilę przyglądała mi się uważnie, jednak zaraz potem podbiegła bliżej, pozwalając się pogłaskać. Niestety, przerwał nam dzwoniący telefon dziewczyny. 
- Odbiorę! - zaśmiałem się, krzycząc do dziewczyny. 
- Nawet nie próbuj! - Odkrzyknęła wychodząc z łazienki, jednak ja zdążyłem już wziąć jej telefon.
- To mama, mogę z nią porozmawiać. - Wyszczerzyłem się, wciskając zieloną słuchawkę.
- Harry! Oddaj mi ten telefon! 



Isabelle?
miało być lepsze, chociaż aż tak tragicznie chyba nie wyszło XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz