Strony

piątek, 14 kwietnia 2017

Od Christopher'a CD Yekateriny

Przyglądałem się chwilę poczynaniom dziewczyny i jej konia. Kiedy zauważyłem, że ona zatrzymała się nagle na czym nie skupił się jej koń byłem niemal pewny, że coś się wydarzy. Nie myliłem się bowiem chwilę później wałach wpadł na nią, a ona wylądowała na ziemi. Zaśmiałem się cicho po czym złapałem lekko Kinga za pysk, a drugą ręką podarowałem mu jabłko. To był prawie jedyny nasz kontakt. Już chciałem wychodzić z hali powoli odwracając się kiedy spostrzegłem, że dziewczyna znowu próbuje coś wykombinować wraz z jej rumakiem zatrzymałem się przyglądając się tej sytuacji. Zaczęła się wdrapywać na szyję konia po czym kiedy jej się to udało przekręciła się szybko i znalazła się na jego grzbiecie. Uśmiechnąłem się. Już z daleka było widać za dużą pewność kasztanowłosej. Stałem tak jeszcze chwilę, nawet Demon był lekko zafascynowany co właściwie oni wyczyniają, a wydaje mi się, że pomyślał sobie "ja bym na to nie pozwolił". Dosłownie w tym momencie kiedy przeniosłem swój wzrok z powrotem na parę wałach zrzucił dziewczynę, która podniosła się szybko z ziemi i zaczęła biec za swoim koniem, który zmierzał w moją stronę. Byłem przygotowany do nagłej ucieczki lub do podjęcia próby uspokojenia konia zanim na mnie wpadnie. Miałem również nadzieję, że on sam się zatrzyma lub zmieni kierunek. Kiedy wałach był parę metrów przede mną poczułem szarpnięcie w dłoni przez co mimowolnie puściłem lonżę, a przede mną znalazł się King stając dęba przed koniem dziewczyny. Gniadosz położył uszy po sobie i zaczął wymachiwać przednimi kopytami przed jego obecnym rywalem. Patrzyłem zdumiony na zaistniałą sytuację po czym ruszyłem się z miejsca widząc, że dziewczyna ma zamiar odciągnąć swojego konia. 
- Zostaw. - Burknąłem w jej stronę i chwytając ją za rękę przeciągnąłem ją jak najdalej od wierzchowców. King lekko trącił jej rumaka nie robiąc mu krzywdy, ale po minucie stanął na czterech nogach wymachując łbem. Nagle obaj wspięli się na tylnych nogach szczypiąc się wzajemnie w szyję. King pokazał białka swoich oczu i odsunął się. Konie zrobiły wokół siebie tyle kurzu, że nawet ich nie było widać. Kiedy pył opadł i widziałem, że konie stoją spokojnie patrząc na siebie puściłem dziewczynę i podszedłem do gniadosza. Chwyciłem jego kantar i odciągnąłem go w stronę drzwi.
- Zabawa czasami ma swoje granice. - Szepnąłem i zwijając lonżę wyszedłem z ogierem na zewnątrz. Zrezygnowany ruszyłem w stronę stajni. Zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem w oczy ogiera. Nadal nie wierzę, że King postawił się w mojej obronie. Nigdy nie doszło do takiej sytuacji, żeby ten koń mnie przed czymś obronił. Pogładziłem gniadosza po łbie.
- Dziękuję stary... - Szepnąłem spoglądając mu w oczy po czym przeniosłem wzrok na jego klatkę piersiową, a konkretnie na jego ranę.
- Mam nadzieję, że cię nie uszkodził. - Każde nawet najmniejsze uderzenie może teraz źle skończyć się dla ogiera. Niestety ma on już uszkodzone niektóre organy wewnętrzne. Stanąłem przed boksem wraz z koniem i przyjrzałem się jego ranie uważnie. Pokręciłem głowa i westchnąłem widząc w wejściu do stajni dziewczynę i jej konia. Otworzyłem drzwi boksu i wprowadziłem konia do środka po czym zamknąłem drzwi i wyszedłem z nim na padok za boksem. Odpiąłem lonżę od kantara konia patrząc na niego. Przed boksem ogiera pojawiła się dziewczyna, wyszedłem jej naprzeciw i ruszyłem w stronę siodlarni. Ona wyglądała natomiast jakby chciała coś powiedzieć.

Yekaterina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz