Strony

sobota, 22 kwietnia 2017

Od Brooke CD Zaina

Przy płocie ujrzałam siostrę Zaina z kotem na rękach. Podjechaliśmy do trenerki, która podsumowywała dzisiejsze zajęcia i mówiła coś o następnych. Jak zwykle wyłączyłam się w połowie. Z zamyślenia wyrwały mnie dopiero parskające konie i zsiadający jeźdźcy z grzbietów wierzchowców. Wyjechałam z placu i podjechałam pod same drzwi do stajni. Dopiero tam zsiadłam z Tikani i popuściłam jej popręg. Weszłyśmy do stajni. Rosiadłałam klacz i szybkimi ruchami wyczyściłam jej szyje, grzbiet i nogi. Tikani zaczeła zajadać siano z siatki i nie zauważyła kiedy wyszłam.
~***~
Ściągając kurtkę znalazłam w kieszeni czapkę Zaina. Rzuciłam ją na łóżko i poszłam przebrać się po zajęciach, a następnie udać do chłopaka i oddać co jego. Zapukałam i odpowiedziała mi jego nowa, tymczasowa współlokatorka. Siostra chłopaka spojrzała w moją stronę, a potem jej wzrok zatrzymał się na Everinie, która podeszła do łóżka w stronę kotki, ale ta prychnęła tylko i przeniosła się na parapet. Sunia tym razem podeszła do nowej osoby jaką była dla niej dziewczyna. Niepewnie oparła głowę na łóżku i spojrzała na nieznajomą. Przekonała się potem, że był to dobry pomysł gdyż została zasypana pieszczotami. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Zain raczył się wyłonić z łazienki wtedy rzuciłam w niego czapką, którą dał mi niedawno przed treningiem.
- Dobry refleks- mruknęłam gdy czapka spoczywała już w rękach chłopaka
On odburknął coś pod nosem i nie zapomniał o tym aby nas sobie przedstawić.
- A ona?- spytała Safaa i wskazała na psa
- Everina- odpowiedziałam na zadane pytanie- A i świetnym pomysłem było zostawienie brata na wycieraczce przez pokojem- powiedziałam i zaszczyciłam złośliwym uśmiechem Zaina
Safaa rozpromieniła się na moje słowa. Psychika Zaina na pewno nie będzie w jednym kawałku po tych kilku dniach.

*Straciłam rachubę czasu więc niech będzie popołudniowy trening xd*

Tikani dalej tryskała energią i gdy trening dobiegł końca niechętnie przystanęła w miejscu. Zain siedział na grzbiecie Morrigan i właśnie stanął przy płocie, a po drugiej stronie stała Safaa. Podeszłam do nich. Chłopak akurat proponował przejażdżkę swojej siostrze na karej.
- Wsiadasz?- spytał
- Nie wsiądę na nią chodź bym miała dostać za to tysiąc dolarów- odparła i wskazała na klacz
Zaśmiałam się. Na jej miejscu też bym pewnie tak postąpiła gdyby nie to, że byłam do tego zmuszona. Zain westchnął ciężko.
- A Tikani?- pytanie skierowałam do dziewczyny i spojrzałam na nią ponad grzbietem siwki
Wahała się i spojrzała na brata, który tylko wzruszył obojętnie ramionami. Safaa zrobiła mu na złość i po chwili siedziała już na grzbiecie siwej klaczy. Pomogłam dopasować jej strzemiona i wtedy ruszyła stępem. Zrobiła kilka kółek stępem, a potem ruszyła wolnym kłusem.
- Pojedzmy gdzieś dalej- zaproponowała radośnie siostra Zaina podjeżdżając do nas
Zdziwiłam się na jej propozycję, ale chyba nie tak bardzo jak chłopak stojący z Morrigan obok. Szukał jakiś argumentów przemawiający za nie. W końcu jedynym sensownym co wymyślił było to, że nie będę miała na czym pojechać. O nie, nie. Nie ma tak dobrze. Od czego są akademickie konie?
- Dajcie mi dziesięć minut i zaraz będę gotowa- powiedziałam i udałam się do wyjścia z padoku
Zain jednak mnie zatrzymał.
- Nie pomagasz. Czy to część twojej zemsty?- spytał tak aby Safaa nic nie słyszała i uniósł jedną brew do góry
- Wydaje ci się- zatrzepotałam rzęsami i wyszłam z placu
Wchodząc do siodlarni chwyciłam pierwsze lepsze ogłowie, jak się okazało, ogłowie Silvana potem chwyciłam za jego siodło i ruszyłam ze sprzętem do boksu. Ogier lekko się zdziwił moją obecnością i parsknął niepewnie. Na samym początku dałam mu kawałek jabłka dopiero potem zaczęłam go siodłać. Stał grzecznie i nie mógł się doczekać. Gdy wyszliśmy, przed stajnią czekał Zain z Morrigan i Safaa z Tikani. Klacz zdziwiła się na widok konia i tego, że wsiadam na kogo innego niż na nią, ale i tak była szczęśliwa, że nie skończyło się tylko na treningu.
- Myślałem, że moglibyśmy pojechać...- zaczął, ale przerwałam mu w pół zdania
- Nie ma mowy. Jak ostatnio jechaliśmy w teren zgubiliśmy się, prawda? A poza tym myślenie nie wychodzi ci za dobrze- parsknęłam- Jezioro jest niedaleko- dodałam i ruszyłam kasztana
Tikani nawet nie czekała na sygnały ze strony dziewczyny i sama ruszyła za mną stępem. Gdy Zain zdecydował się do nas dołączyć podjechał kłusem na klaczy. Wjechaliśmy na jedna ze ścieżek prowadzących przez pagórki, a potem prosto nad brzeg jeziora. Zatrzymałam kasztana przy samym brzegu. Schylił głowę i gdy zorientował się, że to tylko woda, wszedł kilka kroków głębiej i głębiej. Gdybym go nie zatrzymała koń, wraz ze mną, byłby mokry, a do tego nie chciałam doprowadzić. Tikani nie była chętna na kąpiel, ale przez prośby swojego nowego jeźdźca, łaskawie podeszła do mnie i ogiera. Zain zsiadł z Morrigan i stał przy brzegu. Ignorował zaczepki klaczy. Zapewne nie chciał być mokry, a sądząc po charakterze karej, było stać ją na wszytko. Wyszłam z wody, zostawiając tam Tikani i dziewczynę. Również zsiadłam z Silvana. Zain uważnie przyglądał się siostrze i siwej jakby niewiadomo co miało jej zaraz strzelić do głowy. Korzystając z nieuwagi Zaina i z tego, że stał tak blisko brzegu, cofnęłam się, stając za jego plecami i wepchnęłam go do wody. Widok mokrego Zaina i jego miny był przecudowny. Wraz z jego siostrą zaczęłyśmy się śmiać. Nawet Morrigan parsknęła radośnie jakby naśmiewała się z Zaina.

Zain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz