Strony

środa, 19 kwietnia 2017

Od Brooke CD Zaina

- Nigdy... więcej.. nie jadę... z tobą- wskazałam zdyszana palcem na chłopaka- do miasta- skończyłam
Zain zaśmiał się.
- Przynajmniej są jakieś atrakcje- wzruszył ramionami
- Mówiłam ci, że jedziemy tylko po chusteczki, ale nie, trzeba wstrzymać ruch na całej ulicy- powiedziałam, chociaż widok Zaina siedzącego na ulicy z kamienną twarzą, nie zważający na wkurzonych kierowców, był zabawny
- Ale przynajmniej obiecałaś- powiedział zadowolony z siebie- I musisz przyznać, że było to kreatywne- dodał z przekonaniem
- Tak, tak przyznaję- przewróciłam rozbawiona oczami
Zain się zdziwił i otworzył usta aby bardziej to uwydatnić.
- Brooke przyznała mi rację- pisnął
- Zapisz ten dzień w kalendarzu- podpowiedziałam- Trzeba stąd jakoś wyjść- dodałam i rozejrzałam się
Zain zacisnął mocniej usta i spojrzał na mnie z nietypową powagą.
- Co jest?- westchnęłam
- Obawiam się, że zaraz zamykają- powiedział
Patrzyłam twardo na niego i zamrugałam kilka razy.
- To twoja wina- mruknęłam mało zadowolona z tego w jakiej sytuacji się znaleźliśmy
- Tylko to?- znów się zdziwił- Myślałem, że skupisz na mnie swoje złe emocje i zaraz się rozpłynę albo wybuchnę- oznajmił gestykulując
- Zabić to może nie, bo ktoś lekcje mi przynosić musi. Ewentualnie mogłabym ciebie zamrozić- powiedziałam z tajemniczym uśmiechem
Odwróciliśmy się gwałtownie gdy do naszych uszu dobiegło pogwizdywanie i ciężkie kroki. Zain pociągnął mnie za sobą, za regały. Ochroniarz wolnym tępem minął półki i oddalił się w stronę, z której niedawno przybiegliśmy. Usłyszeliśmy jak wychodzi i zamyka drzwi. Gdy byłam pewna, że mężczyzna niczego nie usłyszy, chłopak oberwał w ramie.
- Ał! Za co to?- spytał wyraźnie niezadowolony i jednocześnie zaskoczony
- Za to, że zamiast spędzić noc w ciepłym i wygodnym łóżeczku będziemy ją zmuszeni spędzić tutaj- burknęłam
- Może uda nam się jakoś wyjść- próbował złagodzić sytuację
Ja się stąd nigdzie nie ruszam. Oznajmiłam to Zainowi i usiadłam na ziemi.
- Nie to nie- odparł niczym małe dziecko i usiadł naprzeciwko mnie
W magazynie nie było za ciepło, ale nie było też zimno. Dało się wytrzymać. Skrzyżowaniami ręce na piersi i oparłam o stojący za mną, wysoki regał. Niespodziewanie kichnęłam. Nie nawidzę kataru. Zain spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął szeroko.
- Co w tym śmiesznego?- spytałam zbita z tropu
- Robisz słodką minę jak kichasz- oznajmił rozbawiony
- Też się kiedyś z ciebie pośmieję jak będziesz chory- powiedziałam i dumnie uniosłam głowę
Zain pokręcił głową z westchnieniem. Nad nami zagrzmiło. Czyżby burza? Oboje spojrzeliśmy w górę, na sufit, jakby to miało w czymś pomóc. Nie wiem ile jeszcze siadziałam, ale z każdą minutą byłam coraz bardziej zmęczona. W końcu przyszedł nieoczekiwanie sen.

Ktoś mną delikatnie potrząsnął.
- Brooke wstawaj- odezwał się ktoś spokojnym, ale poważnym tonem
Najpierw musiałam ustalić gdzie jestem i kto mnie próbuje obudzić. Otworzyłam oczy i już wszytko wiedziałam. Byłam w miasteczku, w magazynie sukermarketu, a nademną stał Zain i to właśnie on mnie obudził.
- Już nie śpię- mruknęłam niezadowolona- Która godzina?- spytałam
- Po piątej - odparł równie niezadowolonym tonem
Jęknęłam przeciągle. Przecież to jeszcze noc. Kto normalny wstaje o tej porze?
- Wstawaj. Słyszałem rozmowy więc zaraz ktoś się zjawi- powiedział
Wyciągnęłam ręce do góry, a Zain chwytając za nie pomógł mi wstać.
- Leń- zaśmiał się pod nosem gdy już stałam obok niego na nogach
- Sadysta- burknęłam- Trzeba było mnie nie budzić. Teraz będę marudzić jeszcze bardziej niż zwykle.
- Tak się da?- zgromiłam go spojrzeniem w odpowiedzi
Przez drzwi weszła jakaś starsza kobieta i młody mężczyzna, zapewne ochroniarz. Kobieta weszła do pomieszczenia jakim okazał się składzik na miotły i tym podobne rzeczy. Ochroniarz zniknął gdzie w głębi magazynu więc wykorzystaliśmy moment i wyszliśmy tylnymi drzwiami. Podmuch wiatru dotknął nasze twarze. Zaczynam coraz bardziej nie lubić tej głupiej pogody.
- I co? Udało się!- powiedział rodosny Zain
Klasnęłam trzy razy w dłonie. Poszliśmy na przystanek autobusowy, który zresztą nie znajdował się daleko. (Awarie zostawię tobie xdd) Musieliśmy czekać na niego ponad dziesięć minut gdyż z rana autobusy nie jeżdżą tak często. Następnym razem na wyprawę do miasta ubiorę się jak na wyprawę na Biegun Północny. Wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w drogę powrotną do akademii. Jak nikt nas tam nie złapie to wycieczkę do miasta, tylko po chusteczki oczywiście, będzie można zaliczyć za udaną.

Zain? Xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz