Złożyłem zamówienie, a mój wzrok przez jakiś czas utkwił w szybie, za którą wciąż było widać blaski fleszy. Rozumiem, że to ich praca, ale ci ludzie naprawdę potrafią uprzykrzyć człowiekowi życie. Najlepiej jest po prostu nauczyć się normalnie funkcjonować i zachowywać w ich towarzystwie, nie można dać się w żaden sposób sprowokować.
- Andy? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Juliet.
- Hm?
- Mogę cię o coś spytać?
- Właśnie to zrobiłaś. - Wywróciłem oczami, słabo się uśmiechając - Pytaj.
- Kim jest Miranda? - Spojrzała mi w oczy, jednak już po chwili odwróciła wzrok.
- Uznajmy, że Miranda to moja ex. Ten związek nawet nie był do końca prawdziwy, tylko się przyjaźniliśmy, a potem mój menadżer porozumiał się z jej menadżer i postanowili, że zrobią z nas parę. - Wzruszyłem ramionami. - Nie zgodziłem się na taki układ, jednak paparazzi zdążyli się już tym zainteresować.
Juliet jedynie kiwnęła głową i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Czy oni już sobie poszli? - spytała, skinąwszy w stronę drzwi.
- Nie, będą czekać, aż wyjdziemy. Być może pozwolą nam skorzystać z wyjścia dla personelu, wtedy nie powinni nas zauważyć.
- Nie przeszkadza ci to?
- Przyzwyczajenie.
Juliet kiwnęła głową, na znak, że rozumie. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy, która o dziwo, ani przez chwilę nie była niezręczna.
- Andy? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Juliet.
- Hm?
- Mogę cię o coś spytać?
- Właśnie to zrobiłaś. - Wywróciłem oczami, słabo się uśmiechając - Pytaj.
- Kim jest Miranda? - Spojrzała mi w oczy, jednak już po chwili odwróciła wzrok.
- Uznajmy, że Miranda to moja ex. Ten związek nawet nie był do końca prawdziwy, tylko się przyjaźniliśmy, a potem mój menadżer porozumiał się z jej menadżer i postanowili, że zrobią z nas parę. - Wzruszyłem ramionami. - Nie zgodziłem się na taki układ, jednak paparazzi zdążyli się już tym zainteresować.
Juliet jedynie kiwnęła głową i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Czy oni już sobie poszli? - spytała, skinąwszy w stronę drzwi.
- Nie, będą czekać, aż wyjdziemy. Być może pozwolą nam skorzystać z wyjścia dla personelu, wtedy nie powinni nas zauważyć.
- Nie przeszkadza ci to?
- Przyzwyczajenie.
Juliet kiwnęła głową, na znak, że rozumie. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy, która o dziwo, ani przez chwilę nie była niezręczna.
~~*~~*~~
Całe szczęście, udało nam się załatwić zgodę, na wyjście drzwiami dla personelu, chociaż to i tak nie dawało nam pewności na ominięcie paparazzi. Cudem nam się to udało, bo większość z nich zgromadziła się głównie przy wejściu, jednak jestem pewien, że i tak zdążyli zrobić nam zdjęcia, gdy odjeżdżaliśmy.- Jutro będziesz sławna - zaśmiałem się, zerkając na dziewczynę.
- Wow, właśnie zostałam nową dziewczyną Andy'ego Biersacka - zawołała, jednocześnie wymachując rękoma - Byłe koleżanki mnie znienawidzą.
- Nie musisz dziękować. - Uśmiechnąłem się. - A, jeżeli uważasz, że naszym problemem było uniknięcie paparazzi, to pomyśl, że teraz musimy wejść do akademika tak, żeby nikt nas nie zauważył.
- Jesteś tu dłużej, powinieneś pomyśleć o tym, że trzeba zgłosić wyjście!
- Pomyślałem, ale akurat nie było nikogo na portierni, a przecież nie będę biegał i ich szukał. - Wywróciłem oczami.
Sięgnąłem do kieszeni kurtki i wygrzebałem z niej paczkę papierosów. Wyjąłem jednego z nich i włożyłem do ust, po czym wyciągnąłem je w stronę Juliet.
- Chcesz? - Uniosłem brwi.
Dziewczyna przez chwilę się zastanawiała, jednak w końcu wyciągnęła rękę i wyjęła jednego papierosa. Wziąłem zapalniczkę i podpaliłem swojego, jednocześnie mocno zaciągając się dymem, po czym podałem ogień Juliet.
Uchyliłem lekko okno, żeby za bardzo nie zasmrodzić samochodu dymem, aczkolwiek mi ten zapach i tak nie przeszkadzał. Dziewczyna nie powinna się za bardzo do tego przyzwyczajać, bo na pewno nie pozwolę jej wpaść w taki nałóg, jak ja. Byłem kiedyś na odwyku, jednak szybko wróciłem do palenia. Aktualnie mi to nie przeszkadza, jednak gdybym chciał rzucić, na pewno miałbym z tym spory problem.
Gdy podjechaliśmy pod budynek akademika, była już godzina 11, czyli cisza nocna już trwała. Na portierni raczej nikogo nie będzie, ale często w formie dyżuru sprawdzają, czy nikt nie chodzi po korytarzach.
- Musimy być cicho, inaczej wymyślą nam jakąś pracę do roboty - mruknąłem cicho, gasząc papierosa.
- Okej - odpowiedziała Juliet i wysiedliśmy z auta.
Tak jak podejrzewałem, na holu nikogo nie było, jednak na korytarzach wciąż było zapalone światło, a wejście po skrzypiących schodach, wcale nie należało do najprostszych czynności. Wejście na nasze piętro, zajęło nam około ośmiu minut, gdzie normalnie trwa to zaledwie kilkadziesiąt sekund. Błagam, żeby tylko Ares spał, bo inaczej może narobić hałasu.. w sumie, wtedy powiem, że muszę z nim wyjść na spacer. Okej, mi tam wszystko jedno, jakoś się wykręcę, ale wolę, żeby Juliet nie miała przeze mnie problemów.
Zatrzymaliśmy się przy naszych drzwiach, a ja od razu po cichu przekręciłem klucz w zamku, wchodząc do środka. Juliet gorączkowo przeszukiwała swoją torebkę i wydaje mi się, że właśnie szukała klucza.
- Co robisz? - spytałem opierając się o framugę.
- Szukam klucza - mruknęła.
Miałem rację.
- Lepiej się pospiesz, bo ktoś idzie - zanuciłem cicho, słysząc czyjeś kroki na schodach.
- A myślisz, że co właśnie robię? - burknęła, nie zaprzestając poszukiwań.
- Kobiety i te ich torebki - westchnąłem, w ostatniej chwili wciągając dziewczynę za rękę do swojego pokoju.
Juliet? ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz