Skierowałem konia do wyjścia z ujeżdżalni. Oddałem mu wodzy, przez co ogier z przyjemnością zwiesił łeb niżej. Kierując się wolnym krokiem na grzbiecie Avenger'a zauważyłem, że Max wraz ze swym koniem również skończyli trening. Ogier chłopaka wypuścił ze swoich płuc powietrze. Zastrzygł zaciekawiony uszami na widok kasztana. Chłopak również nas zauważył. Przejeżdżając obok usłyszałem pytanie Max'a:
Cole? Chciałbyś jechać z nami na przejażdżkę? - uśmiechnął się przyjaźnie i podjechał bliżej kilka kroków
Zamyśliłem się na chwilę.
- Czemu nie. - wzruszyłem ramionami i odwzajemniłem uśmiech.
- Możemy pojechać ścieżką przez las. Gdy dojedziemy na jego skraj będzie można zobaczyć miasteczko. Dawno się tam nie zapuszczałem- przyznał chłopak po chwili
Zgodziłem się chętnie na jego propozycję. Skierowaliśmy nasze konie w stronę lasu, który był wyłączony z życia i przykryty śniegiem. Jechaliśmy wydeptaną i dosyć szeroką ścieżką. Nasze konie spokojnie mieściły się obok siebie. Jechaliśmy już od dłuższej chwili pogrążeni w rozmowie. Koń, na którego grzbiecie siedział Max chyba wyczuł, że nie jest skoncentrowany i ruszył szybszym, żwawszym stępem, wyrywając mu przy tym z rąk wodze. Szatyn szybko zareagował i po chwili w rękach trzymał znów wodze swojego wierzchowca. Avenger nie miał zamiaru zostać w tyle i również, lekko pociągnął za wodze. Oddałem mu trochę, a ten od razu wykorzystał moment i dokonił nowego towarzysza - Newtona jak się dowiedziałem z rozmowy. Po chwili wyprzedziliśmy ich i przeszliśmy do powolnego galopu. Obejrzałem się przez ramię i zauważyłem, że Max dał, praktycznie niewidoczny dla oka, sygnał ogierowi, a ten z chęcią przeszedł do kłusa, a potem do galopu doganiając nas.
Nagle coś mignęło nam przed oczami, jednocześnie płosząc konie. Coś jakby sarna, a może i jeleń. Avenger zatrzymał się gwałtownie i zarzucił łbem. Nieprzygotowany na taki zwrot akcji o mało nie spadłem z jego grzbietu. Było to oczyeiście moim błędem, bo na koniu zawsze trzeba być uważnym.
Avenger jednak tylko kilka razy wypuścił szybko kłęby powietrza z płuc, a potem gdy rozejrzał się dookoła i nie dostrzegł nic specjalnego - trochę się uspokoił. Zauważyłem, że kilka metrów dalej stoi Newton wraz z Maxem, który klepał ogiera po szyi.
Max? Brak weny :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz