Strony

sobota, 18 lutego 2017

Od Charlotte CD Nialla

Kiedy tylko znalazłam się w zasięgu rąk Nialla, on dosłownie zmiażdżył mnie w uścisku. Kto by pomyślał, że ma tyle siły. Jęknęłam cicho czując, że moje żebra zaraz pokruszą się w drobny mak albo w końcu braknie mi powietrza. Po dłuższej chwili uszczypnęłam go żartobliwie w ramię.
- Odebrałeś swoją walentynkową porcję tulasa, starczy.
Irlandczyk odsunął się ode mnie, pozwalając mi wziąć oddech. Radosny uśmiech nie schodził mu z twarzy, a ja po prostu nie mogłam go nie odwzajemnić.
- Wezmę jedzenie i zaraz wracam - zapowiedział, unosząc palec, po czym zniknął w tłumie uczniów. Ja za to ponownie usiadłam na krześle, mając zamiar zaczekać na chłopaka. Wciąż jeszcze zaskoczona gestem, uważnie śledziłam wzrokiem jego sylwetkę, która z każdą chwilą coraz bardziej zlewała się z innymi uczniami. Trochę obawiałam się, że blondyn żartuje sobie ze mnie, ale z jego jasnych oczu biła zaskakująca szczerość, toteż mimo całej swojej ostrożności, zdecydowałam się mu uwierzyć.
Gdy Niall w końcu usiadł, zauważyłam, że jego talerz jest po brzegi załadowany wszelaką żywnością. Wszystko wyglądało jakby miało zaraz zjechać z naczynia, a ja choć znałam żarłoczność Irlandczyka, zaczęłam powątpiewać, że to zje.
- Wiesz, że teraz będę musiała odnieść to wszystko do pokoju? - zapytałam, ledwie widocznym gestem wskazując na prezenty.
- Yep - odpowiedział, nie przerywając pałaszowania kolejnej kanapki.
Przewróciłam oczami.
- Ludzie się będą na mnie patrzyć - prychnęłam, widząc, że mnie nie rozumie. - Odludek z kwiatami, to się w głowie nie mieści.
Parsknął śmiechem czym ściągnął na nasz stolik uwagę kilku osób. Jakby sam fakt, że przydreptał tu z tym bukietem nie była zbyt dużą sensacją.
- Pomyślą, że odludek znalazł przyjaciela.
- Mhm, jasne. Z pewnością - mruknęłam ironicznie, kiwając przy tym lekko głową. Po skończonym posiłku, rzucając Niallowi mordercze spojrzenie, wstałam od stołu i z bukietem oraz czekoladkami, rozpoczęłam drogę powrotną do pokoju. Dzięki Bogu, większość uczniów była zbyt zaślepiona miłością, żeby zauważać cokolwiek poza twarzą swojej drugiej połówki. Obyło się bez wścibskich spojrzeń.

~~*~~

Jeszcze tego samego dnia wieczorem, gdy miałam zamiar udać się do łazienki, żeby ogarnąć się przed spaniem, doznałam szoku. Zazwyczaj mało co mnie ruszało, ale kiedy  na drzwiach prowadzących do toalety zauważyłam ogromnego pająka, niewiele myśląc sięgnęłam po telefon i odszukawszy na liście kontaktów Nialla, napisałam do niego.
Ja: Horan, na drzwiach mojej łazienki jest ogromny pająk. 
Ja: Zabij go proszę.
Widziałam, że odczytał wiadomość, ale zważywszy na to, że nie odpisywał, wysłałam kolejnego smsa.
Ja: Niall, cholera.
Wyświetlił mi się znaczek, świadczący, że blondyn coś pisze.
Niall: Niall nie żyje.
Niall: Ty jesteś następna.
Niall: Pozdro Pająk.
Prychnęłam do telefonu.
Ja: NIALL, TEN SUKINSYN CIĄGLE TU SIEDZI. PRZYŁAŹ RAZ DWA.
Niall: To tylko pająk.
Ja: ...
Niall: Ale okej, już idę.
Po niecałych dwóch minutach blondyn wszedł do mojego pokoju, najpierw zerkając na mnie, a dopiero później na drzwi. Zmarszczył brwi, a kiedy dostrzegł pajęczaka, złapał go i zamknąwszy w dłoniach, ruszył do okna. Znajdując się jednak obok mnie, wyciągnął w moją stronę "klatkę", na co wrzasnęłam ze strachu, odskakując od niego na dobre dwa metry.
ZIGNORUJ BROŃ XD
- Myślisz, że to zabawne? - spojrzałam na niego, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Niall? ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz