Strony

sobota, 7 stycznia 2017

Od Thomas'a Cd. Hayden

Gdy wszedłem za Hayden do pomieszczenia, w którym miała mieć robiony tatuaż, widziałem jej zakłopotanie. Pewnie, że nie chciała rozbierać się przy dwóch obcych kolesiach, ale.. ona widziała już moje blizny. Je chcę zobaczyć jej...
Gdy tak chwilę na mnie popatrzyła, powiedziała zrezygnowanym głosem
- Tylko tego nie komentuj.. Błagam.
Ja tylko westchnąłem, bo cóż miałem począć. Kiedy dziewczyna zdjęła spodnie okazując fioletowawe, wypukłe blizny, spojrzała na mnie, a na jej policzkach wymalowały się rumieńce.
- Nie wstydź się tego. Jesteś piękna. -te słowa z trudem przeszły mi przez gardło
Nie lubię nikogo komplementować i właściwie z reguły tego nie robię.
Kiedy mężczyzna przyłożył do jej biodra maszynkę, ta zacisnęła zęby i oczy. Widać było spięcie. Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do dziewczyny. Złapałem ją za rękę. Ta spojrzała na mnie przez łzy kręcące się w oczach.
- Dziękuję. -powiedziała na co przekrzywiłem głowę pytająco
Ze studia wyszliśmy po siedemnastej. Podtrzymywałem dziewczynę, która z każdym krokiem stękała z bólu. Podprowadziłem ją do auta od strony pasażera. Dziewczyna spojrzała na mnie wkurzona. Od razu wiedziałem o co chodzi.
- Niby jak chcesz prowadzić? Pomyli Ci się gaz z hamulcem i nas zabijesz. Nie chcę umierać.. jeszcze nie. -powiedziałem
Dziewczyna wsiadła do auta i zapięła pasy.
- Ale wiesz.. Jak chcesz dreszczyku emocji to ja Ci go zapewnię - uśmiechnąłem się i puściłem oczko do dziewczyny
Odpaliłem samochód i ruszyliśmy. przez całą drogę driftowałem czy to na łukach czy na ostrzejszych zakrętach. Czułem adrenalinę buzującą w moich żyłach. Czułem też piorunujący wzrok Hayden, mówiący ~Jeśli przeżyję, zamorduję Cię!
Kiedy dojechaliśmy do akademika, zgasiłem auto i podbiegłem do drzwi od strony pasażera.
- Nie będziesz się męczyć. -powiedziałem i wziąłem dziewczynę na ręce
- Jest ślisko. Tylko mnie nie upuść! -powiedziała dziewczyna
Ja w tym momencie specjalnie, jak na złość ślizgnąłem się kilka centymetrów do przodu z dziewczyną na rękach. Wszedłem do akademii i z buta otworzyłem drzwi do jej pokoju. Na szczęście nic się z nimi nie stało.
podszedłem do łóżka dziewczyny i położyłem ją na nim, szepcząc jej przy tym do ucha ciche -Do zobaczenia. -po czym szybkim marszem wyszedłem z jej pokoju
***
Cholera! Jestem spóźniony na trening. Colton nie wyszykowany, ja nie ogarnięty. Ja pierdole. Dobra. Thomas ogarnij się i ruchy!!

Przyszykowanie się zajęło mi kilka minut, oporządzenie Coltona około piętnastu. Na trening spóźniłem się o 45 minut
Na szczęście instruktorka jeszcze pałętała się w pobliżu stajni. Przeprosiłem i wyjaśniłem moje spóźnienie. Dlaczego muszę być dla niej tak cholernie miły? Nienawidzę tej szmaty!
Zgodziła się przeprowadzić mi ten piepszony trening, dając mi przy tum niezły wycisk.
***
Wróciłem do pokoju chwilę po dziewiętnastej. Rzuciłem się plecami na łóżko. Byłem ztyrany, na nic nie miałem ochoty. Miałem wrażenie, że zasypiam. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. To była blondynka o opalonej karnacji. Uśmiechnięta, niziutka. Hayden...
Usiadła na mnie okrakiem i zaczęła całować. W tym momencie usłyszałem pukanie do drzwi, co w trybie natychmiastowym wybudziło mnie z transu. Wstałem i chwiejnie poszedłem do drzwi.

<Hayden? Ktoś jakiś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz