Strony

wtorek, 31 stycznia 2017

Od Shane'a CD Allijay

Kiedy przeszła pora na kolację udałem się na dół, do jadalni. Ustawiłem się w kolejce, wypatrując jednocześnie Allijay. Po chwili jednak zrezygnowałem. Stwierdziłem, że niedługo powinna przyjść, a jeśli nie to sam do niej pójdę. Odebrałem tacę z jedzeniem i usiadłem przy, teoretycznie, naszym stoliku. Odwróciła się do mnie pewna brunetka. Pogadaliśmy trochę, mimo, że rozmowa się nie kleiła. Na szczęście Allijay przyszła w odpowiednim momencie, dzięki czemu wyrwała mnie z sideł tamtej dziewczyny. 
-Cześć -przywitałem się z szarooką, po czym zabrałem się za posiłek.
-Hej... -odpowiedziała jakoś dziwnie obojętnym tonem, a następnie spuściła głowę i wlepiła wrok w swoją kanapkę. 
-Wpadniesz dzisiaj do mnie? -zapytałem, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę.
-Okej... -odparła niemrawo.
Umówiliśmy się na dwudziestą. W trakcie kolacji brunetka, która już wcześniej mnie zaczepiała, odwróciła się w naszą stronę jeszcze kilka razy. Allilay najwidoczniej bardzo to podirytowało, bo lekko wściekła odniosła tacę, a potem wybiegła z jadalni, nawet się ze mną nie żegnając. Westchnąłem w duchu. Przecież nie miałem pojęcia co ją tak ugryzło. Postanowiłem jej bardziej nie drażnić, więc wróciłem do swojego pokoju z zamiarem ogarnięcia całego bałaganu, jaki panował w mieszkaniu. Żadna z rzeczy nie pozostała na swoim miejscu, nawet moje ubarania, które były ładnie poukładane w szafie. Sprawca tego zamieszania spał natomiast na fotelu. Ktoś kto go nie zna, w tej chwili wyśmiałby mnie, jak taki aniołek może tak nabroić. Ano może, w końcu to kot...
Po kilkunastu minutach udało mi się w miarę ogarnąć pokój, więc chciałem zabrać się na szybko za przygotowanie chociażby czegoś słodkiego do jedzenia, bo zostało niewiele czasu do przyjścia Allijay. W momencie gdy szedłem w stronę kuchni ktoś zapukał do drzwi mojego mieszkania. Byłem przekonany, że to mój gość, jednak bardzo się myliłem...
-Cześć Shane... -zaczęła tajemniczo brunetka, która zaczepiała mnie podczas kolacji. Jej trochę zbyt przesłodzony głos już na wstępie uświadomił mi do czego zmierza. 
-Em... Cześć... -zabrzmiało to bardziej jak pytanie, ale dziewczyna była tym całkowicie nie zrażona. -W czym mogę ci pomóc? -oparłem się o ścianę, co oczywiście miało dać jej do zrozumienia, że nie mam ochoty z nią rozmawiać. Niestety moje intencje zostały odczytane w zupełnie inny sposób. 
-Skoro pytasz... -zaczęła i niby zakłopotana z tego jaki jestem "bezpośredni", spuściła wzrok. W rzeczywistości zrobiła to, by zmierzyć mnie dokładnie od stóp do głów. Już po chwili wróciła wzrokiem do moich zielonych oczu, przy okazji badając rysy twarzy. 
Po kilku długich minutach na schodach usłyszałem kroki, a już po krótkiej chwili zobaczyłem moją wybawicielkę.
-Allijay! -krzyknąłem uradowany, dzięki czemu dziewczyna podniosła wzrok. 
Brunatka, nagle błyskawicznie się do mnie przybliżyła i "przez przypadek" dotknęła moją dłoń. W międzyczasie zmierzyła szarooką nienawistnym spojrzeniem. Ta zatrzymała się gwałtownie. W jej oczach dostrzegłem przez chwilę zawód. Zaraz potem odwróciła się i pobiegła na dół, jak się domyślałem, do swojego pokoju. 
-Allijay! -krzyknąłem za nią, ale była już pewnie za daleko, a nawet gdyby usłyszała, nie wróciłaby. 
Brunetka tylko się uśmiechnęła. Już chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie pociągnąłem za klamkę i błyskawicznie przekręciłem klucz w zamku. Pognałem w kierunku schodów. Skacząc co trzy stopnie, czego o mało nie przepłaciłem zdrowiem lub nawet życiem, zbiegłem na piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie szarookiej. 
-Allijay! -zawołałem zatrzymując się przed drzwiami. -Mogę wejść? -zapytałem. Już chciałem zapukać, ale uznałem, że to i tak nic nie da. 
Uchyliłem delikatnie drzwi, a następnie wszedłem do pokoju Allijay. Siedziała po turecku na łóżku, wpatrzona w okno, plecami do mnie. Na dowód swojego protestu założyła na głowę kaptur z niebieskimi, kocimi uszkami. 
-Ej, kotku... -zagadałem chwytając jej ramię, by odwrócić ją w swoją stronę. 
Wyszarpała je wściekle i prychnęła cicho pod nosem, zupełnie jak rozjuszony kot. 
-O co chodzi? -zapytałem wychylając się tak, żeby móc zobaczyć twarz dziewczyny, ale odwróciła głowę w drugą stronę. 
Westchnąłem ciężko, a następnie usiadłem, również po turecku, w pewnej odległości od Allijay. Przez chwilę wpatrywałem się w jej plecy, bo nie wiedziałem co zrobić. 
-Kici kici..  -zawołałem, ale na tego kotka niestety to nie działało. 
Zareagowała jedynie warknięciem. Następne kilka minut przesiedzieliśmy w całkowitej ciszy. Przerwały ją krople deszczu, które nagle zaczęły uderzać w szybę. Za oknem już dawno panował mrok, ale w pomieszczeniu świeciło się światło. 
-Allijay? -podjąłem jeszcze jedną i ostatnią próbę zwrócenia na siebie uwagi dziewczyny. Niestety, na marne.
W końcu chwyciłem mocniej ramiona szarookiej. Tym razem nie pozwoliłem jej się wyrwać i siłą zmusiłem ją, by się odwróciła w moją stronę. W efekcie przewróciła się na mnie. Głowę, mimo woli położyła na moich kolanach, ponieważ nie pozwoliłem, na to, żeby wstała. Wbiłem spojrzenie w oczy dziewczyny, jednocześnie delikatnie gładząc ją po włosach. 
-O co ci chodzi? -zapytałem, ale odwróciła wzrok. -Czyżbyś była zazdrosna? -mój głos przybrał bardziej prowokującą barwę, a na ustach pojawił się równie produkujący uśmieszek.
Allijay? (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz