Strony

sobota, 7 stycznia 2017

Od Hayden cd. Thomas'a

Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Cholernie przeszkadzała mi pogoda, nie byłam ani trochę przyzwyczajona do takich warunków. Urodziłam się w słonecznym Sydney i spędziłam tam całe swoje dotychczasowe życie. Dobra, przyznaję, kiedyś w wakacje poleciałam na dwa tygodnie do Scharbeutz ( w Niemczech ) do mojej cioci, ale wtedy było lato! Słońce, wysokie temperatury, krótkie spodenki! 
Niestety jestem zmuszona przyzwyczaić się do panującego tutaj klimatu, w końcu spędzę tu.. sporo czasu. Ogromnym plusem jest to, że w akademiku jest bardzo ciepło. 
Dodatkowo dziś są moje urodziny, o których jak zwykle nikt nie pamięta.
Postanowiłam skierować swoje myśli w inną stronę. Mogę zrobić tatuaż! Nie chcę zbyt długo z tym czekać, ponieważ już dawno go sobie wybrałam, w sumie to.. nawet kilka. 
Od razu wzięłam laptopa w poszukiwaniu jakiegoś studio tatuażu w najbliższym mieście. Znalazłam trzy, jednak po przeczytaniu opinii wybralam to najlepsze. Może już dzisiaj tam pojadę? Dowiem się wszystkiego i umówię się na konkretny termin. Przy okazji znajdę jakiś sklep jeździecki, muszę kupić nowe bryczesy i oficerki. Oczywiście jeszcze urodzinowa pizza! 
Poszłam do łazienki, poprawiłam makijaż i zaplotłam dwa warkocze. Oczywiście moje uzależnienie od Snapchata dało się we znaki i od razu zrobiłam sobie selfie.


Założyłam na siebie podkoszulek, szarą bluzę, rajstopy i jeansy. Znając mnie i tak będzie mi zimno. Naciągnęłam glany na nogi, zarzuciła kurtkę na plecy i wyszłam z pokoju. 
- Dzień dobry Hayden. - Usłyszałam za sobą głos właściciela.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się. 
- Wybierasz się gdzieś? 
- Tak, jadę do miasta. 
- Yhm.. teraz jest pora obiadu, ale wyjątkowo mogę ci pozwolić - zaśmiał się - A jeżeli mogę więc, dokąd jedziesz?
- Do studia tatuażu i sklepu jeździeckiego. 
- Nie polecam tatuaży w mieście, chociaż nie znam się za bardzo. Jeden z naszych uczniów na pewno ma taką wiedzę, moglibyście pojechać razem, wskazałby ci drogę. Przy okazji odebralibyście moja zamówienie z jeździeckiego.
- Jasne, nie ma problemu. 
- Thomas Spencer, pokój bodajże 43. Powiedz mu, że ja tak kazałem, bo inaczej może być z nim mały problem.
Kiwnęłam głową i wróciłam na piętro.
45
44
I..
43. 
Zapukałam delikatnie do drzwi. Po chwili uchyliły się, a ja ujrzałam w nich tego samego chłopaka co w stajni. Zajebiście!
- To ty jesteś Thomas.. Thomas Spencer? - wydukałam.
- Tak?
No zajebiście! Może jednak powiem, że się pomyliłam? I do kurwy nędzy czemu on jest w samym ręczniku? Moje plany z jak najszybszym odejściem stąd pokrzyżował zmierzający w naszą stronę właściciel akademii. 
- Pojedziesz z Hayden do miasta, prawda? - spytał, a w sumie to bardziej oznajmił.
Chłopak spojrzał na właściciela, jakby zaraz miał się na niego rzucić. 
- Jasne, tylko się ubiorę - burknął.
- Czekam za dziesięć minut na dole - mruknęłam i zbiegłam na dół.
No świetnie, lepiej nie mogłam trafić..
Poszłam od razu na parking, żeby odśnieżyć samochód. 
Śnieg. Komu to w ogóle potrzebne? Szczerze? Śnieg na żywo zobaczyłam pierwszy raz w moim życiu kilka dni temu i od razu go znienawidziłam. Dodatkowo przez mróz musiał problem z otwarciem drzwi. Chyba muszę kupić jakiś preparat do uszczelek, czy coś. Wyjęłam z kieszeni telefon i zrobiłam zdjęcie samochodu na snapa z dopiskiem "Jednak śnieg jest chujowy, Sydney wróć!"
Gdy już skończyłam zobaczyłam jak Thomas wychodzi z akademika i zmierza w moją stronę. Wsiadłam do samochodu, a po chwili chłopak zajął miejsce pasażera. 
- To nie był mój pomysł - mruknęłam - Gdybym wiedziała, że to ty od razu bym odmówiła.


Thomas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz