Strony

niedziela, 29 stycznia 2017

Od Charlotte CD Nialla

Chociaż było to do mnie zupełnie niepodobne, parsknęłam śmiechem. Szczerym, chociaż mój wzrok wyrażał tylko pobłażanie. Jak się spodziewałam, ciocia Ruby obrzuciła mnie gniewnym spojrzeniem, które po chwili złagodniało. Znała moje odpały. Uśmiechnęła się, widząc zachowanie blondyna.
- Nic mi nie jest! - zawołał, unosząc ręce.
- Cieszy nas to bardzo - mruknęłam sarkastycznie, podchodząc do jego klaczy - Andorry. Gniadoszka stała niedaleko swojego właściciela, przyglądając mu się z zainteresowaniem. Sprawiała wrażenie niewiniątka, a gdy tylko znalazłam się w zasięgu jej pyska, musnęła chrapami mój policzek.
Niall podniósł się z ziemi, a następnie przejął ode mnie wierzchowca, wsiadając na niego.
- Musisz pozwolić jej zapoznać się z przeszkodą - trenerka podeszła do nas, wskazując na mur. - Niech ją obwącha. A ty Charlie, szoruj po Fridee. Nie możesz wciąż unikać treningów skoków.
- Ale... hala jest zajęta.
- Starczy miejsca dla was obojga - była nieugięta, a ja mruknąwszy pod nosem kilka przekleństw, poszłam po klacz. Jak się spodziewałam, ta drzemała w swoim boksie, a na mój widok uniosła sennie powieki. Dzięki temu, że niedawno ją czyściłam, mogłam od razu ją ubrać i zaprowadzić na halę, gdzie Niall skakał już na Andorrze. W porównaniu z wierzchowcem blondyna, Fridee prezentowała się niezbyt okazale. Była sporo niższa, wzrostem niewiele przewyższała kuca. Jej dość długa sierść została ostatnio przycięta, a grzywa również skrócona. Wyglądała dość mizernie, ale serce miała waleczne i pełne odwagi. Umiejętnościami czasami pobijała znacznie wyższe od siebie konie.
- Nie wiedziałem, że jeździsz na kucu - Niall wyszczerzył się w uśmiechu, a ja miałam ochotę przywalić mu w jego śliczną buźkę. Zaraz, nie w śliczną. W tą cholernie brzydką mordę. Uff, znacznie lepiej.
- To Fridee Nite in Hollywood, jest quarterką - prychnęłam, zapinając toczek. Jednym z plusów moich krótkich włosów był fakt, że nie musiałam ich związywać w warkocz lub koński ogon przed jazdą. - Dlatego jest niewielka.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo ciocia nakazała mi się rozgrzać.
W Friday jakby wstąpiły nowe siły. Jej pozorna ospałość zniknęła bez śladu, nie potrzebowałam palcata. Po kilkunastu minutach trenerka pozwoliła mi na skok przez krzyżak, a później przez kolejne przeszkody. Quarterka wybijała się idealnie, jakby urodziła się by skakać.
- Bardzo poprawny przejazd - w ustach Ruby była to duża pochwała. Niall skończył trening chwilę przede mną, a ja zostałam jeszcze kilka minut, żeby rozstępować Fridee.
Kiedy prowadziłam klacz do stajni, ku mojemu zdziwieniu, blondyn wciąż tam był.
- Gdybyś skupił się na murze, a nie wlepiał ślepia we mnie, może udałoby ci się go przeskoczyć - nie mogłam powstrzymać złośliwego komentarza.
- Proszę cię, nie masz niczego, na czym warto zawiesić wzrok - odciął się.
- Auć - jęknęłam teatralnie zajmując się na powrót swoim koniem. - Taki facet jak ty to skarb. Nic tylko zakopać.

Niall?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz