Strony

niedziela, 4 grudnia 2016

Od Maxa CD Samanthy


Sammy na odchodne cmoknęła mnie dwa razy w policzek i zniknęła szybko za drzwiami. Zaskoczony chwilę stałem jeszcze w miejscu rumieniąc się. I co puszczasz buraka, idioto! Nie zachowuj się jak dwunastolatek. Zbeształem się w myślach. Po kilku sekundach znalazłem się w swoim pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Podniosłem wzrok i spojrzałem w stronę podręcznika z matmy. Stwierdziłem, że nie mam dzisiaj do tego głowy i po wzięciu szybkiego prysznica i założeniu piżamy wskoczyłem do łóżka. Ułożyłem się wygodnie kiedy nagle dotarło do mnie, że nie nakarmiłem Shiryy. Jęknąłem niezadowolony i wygramoliłem się spod kołdry. Zapaliłem światło, które rozbłysło oślepiającym blaskiem. Podszedłem do terrarium, chwyciłem pudełko i wrzuciłem kilka suszonych świerszczy do małej porcelanowej miseczki gekona. Na powrót znalazłem się w wyrku naciągając kołdrę po uszy. Rozmyślałem krótko o dzisiejszych wydarzeniach i zasnąłem zadowolony.

__NASTĘPNEGO DNIA__

 Dziś rano na stołówce nie zauważyłem Samanthy. Może się spóźni? Poczekałem do zamknięcia stołówki uprzednio szykując bułkę z nutellą Sammy. W sumie nie wiem po co, miałem przeczucie, że przyjdzie głodna. No nic, pomyślałem i udałem się na uniwerek. Wszedłem do klasy z języka angielskiego i zająłem miejsce. Siedziałem tu już na poprzednich zajęciach. Spojrzałem znów na zegarek. Minuta do rozpoczęcia lekcji. Czyżby Sammy się spóźniła? Jak na zawołanie dziewczyna wbiegła do klasy szybkim spojrzeniem wyszukując mnie wśród tłumu i zajmując miejsce tuż obok. Wytłumaczyła mi szybciutko powód niepojawienia się na stołówce i poskarżyła się na godziny jej otwarcia. W tej samej chwili weszła nauczycielka. Pani Angelina zaczęła wyczytywać nazwiska uczniów sprawdzając obecność. Jak gdyby nigdy nic podsunąłem Sammy niewielkie zawiniątko z bułką. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona. Wzruszyłem ramionami udając, że czytam podręcznik, a tak naprawdę kątem oka zerkałem na Samanthę. Nauczycielka zwróciła jej uwagę, a dziewczyna zdążyła jeszcze wyszeptać: dzięki wielkie.

___MATEMATYKA___
Pan Mark podyktował nam kilka zadań, które mieliśmy sami zrobić. Za Chiny nie potrafiłem ani jednego dobrze rozwiązać. Pisałem jakieś głupoty mając nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Nie wychodziło. Sammy zauważyła, że męczę się z tymi zadaniami i zerknęła do mojego zeszytu przez ramię.
- Coś ci nie idzie – powiedziała cicho tłumacząc mi co robiłem źle.
Dopiero kiedy Samantha wytłumaczyła mi najprostszym językiem jakim potrafiła zaskoczyłem. To było banalne! Jak ja mogłem tego nie rozumieć. Spojrzałem z wdzięcznością na dziewczynę. Sammy uśmiechnęła się tylko, ale kiedy nauczyciel wywołał ją do tablicy jej uśmiech nieco zbladł. Poczułem się odrobinę winny, bo pan Mark musiał zauważyć jak gadamy. Martwiłem się również o to czy Samantha sobie poradzi z tym zadaniem, bo wydawało się trudniejsze niż cała reszta, ale okazało się, że przejmowałem się niepotrzebnie. Dziewczyna migiem je rozwiązała.
- Czarna magia - oparłem głowę na rękach analizując rozwiązanie Sammy
- Mogę ci to wytłumaczyć wieczorem. - zaproponowała z uśmiechem
- Naprawdę? – ucieszyłem się czując lekką ulgę, że sam nie musiałem jej o to prosić
Sammy skinęła głową zajmując się na powrót lekcją.

___PO POŁUDNIU___

Po skończonych zajęciach udaliśmy się razem na stołówkę. Dziś podawali spaghetti.
- Mhmm… Spaghetti – zamruczałem odbierając swoją porcję
- Meh, we Włoszech jadłam je prawie co tydzień – odparła kierując się w stronę stolika, przy którym wczoraj siedzieliśmy
Zanim dziewczyna zdążyła chwycić za krzesło odsunąłem je prawą nogą. Sammy spojrzała w moją stronę uśmiechając się.

Sammy? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz