Strony

czwartek, 11 maja 2017

Od Casey CD Daniela

Do stolika podszedł wysoki blondyn. Usiadł, nie reagując na moje odpowiedzi. Ciekawy początek. Wraz ze mną siedziało kilku innych ludzi. Głównie byli to nieznajomi, a ja kojarzyłam ich jedynie z widzenia.
- Mądrala jak widzę- oparłam się o krzesło
Wydawał się irytujący, ale mógł posiadać również ciekawą osobowość. Daniel zmierzył mnie tylko spojrzeniem i kontynuował jedzenie. Ludzie powoli zaczęli wychodzić i stołówka stała się mniej oblegana niż wcześniej. Przede mną na tacy wiało pustakami. Wszytko zdążyłam już zjeść.
- Wybacz, ale opuszczę ciebie i udam się do swojego podopiecznego w stajni- wyjaśniłam i chwytając za tacę oderwałam się od krzesła 
- Jak poczekasz to pójdę z tobą- 
- A skąd pomysł, że chce iść w czyjejś obecności?- uniosłam do góry brew, a kąciki moich ust powędrowały do góry
- Tak czy siak spotkamy się w stajni- wzruszył ramionami jakby było mu wszytko jedno i w jego buzi, w tym samym czasie, zniknął ostatni kęs kanapki
Odwróciłam się i poszłam odłożyć tacę. Pchnęłam drzwi stołówki i znalazłam się na korytarzu. Przez moment byłam sama. Dołączył jednak do mnie Daniel, czekając na dalszy przebieg akcji. Skierowałam się w drugą stronę niż bym szła do stajni. Chłopak chyba się zdziwił.
- Ty na pewno wiesz, w którą stronę jest stajnia? Bo jak nie to mogę ci kupić GPSa- zawołał za mną
Zignorowałam uwagę Daniela i poszłam do swojego pokoju po psa. Nie zostawię go tutaj na dłużej. Już i tak dostawał szału jak szłam na lekcje czy treningi. Husky wybiegł z pokoju zaraz po otarciu drzwi. Zatoczył koło w miejscu i usiadł na środku korytarza rozglądając się dookoła. Wróciłam tam gdzie poprzednio zostawiłam chłopaka. Dalej tam czekał. Wyminęłam go wraz z Riley'em. Doszliśmy w milczeniu do stajni. Daniel ie miał daleko do boksu swojego konia. Jego wierzchowcem okazała się dosyć narowista klacz rasy andaluzyjskiej. Nie powiem była śliczna i ten charakterek mało mi do niej pasował. Nawet nie miałam zamiaru wyciągać do niej ręki. Poszłam pod boks Intenciona, ale ujrzawszy, że jest pusty od razu poszłam w stronę wyjścia z budynku i skierowałam się na zielone padoki. Przez to, iż ostatnio dużo padało, pastwiska nabrały wody, a wraz z tym dookoła były kałuże i błoto. Stanęłam przy ogrodzeniu pastwiska, na którym znajdował się mój wałach. Akurat doprowadzał do szału jakiegoś biednego
kuca ganiając za nim raz w jedną stronę raz w drugą. Zobaczywszy mnie przy płocie, skręcił i podbiegł tanecznym krokiem. Zatrzymał się przy nas, bo niedługo potem obok mnie znalazł się Daniel. Intencion wyciągnął swoją kasztanowatą szyję w kierunku nieznajomego. Chłopak pogładził go po pysku na co koń parsknął zadowolony. Zerknęłam na jego nogi. Całe w błocie.
- Trzeba ciebie umyć- skierowałam wypowiedź do konia
Otworzyłam bramkę na pastwisko i przyczepiłam do czerwonego kantara uwiąz chcąc zaprowadzić samca na myjkę jak najszybciej się dało.


Daniel?
Wybacz za długość, ale taki lekki bezwen mnie dopadł -,-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz